Eternity ... It's really not much to be able to fall in love ...

czwartek, 9 maja 2013


ROZDZIAŁ I:Leto i problemy z prawem,czyli kolejna sprawa w toku.



(oczami Jareda)

Stałem właśnie na scenie,wsłuchując się w krzyki fanów proszących o jeszcze jedną piosenkę. Uśmiech nie schodził z mojej twarzy,a ja sam czułem się jakbym unosił się nad ziemią. To wszystko wydawało mi się być zbyt piękne i cudowne,żeby było prawdziwe. Fakt,byłem,i nie tylko ja,rozchwytywany przez fanów,ale nie tak,jak w tym momencie. Dobra,może wychodziłem teraz na dupka i egoistę,ale taki już byłem i raczej nie miałem zamiaru tego zmieniać. Zerknąłem właśnie w stronę,z której dochodził głos mojego brata,Shannona,jednak nie zobaczyłem go tam.
-,,Co jest do cholery ?!”-zapytałem w myślach i rozejrzałem się dookoła.
-I ty masz jeszcze czelność pytać co jest ?! Kurwa Jared,idioto i zboczeńcu pieprznięty,weź się w garść.-Shannon odpowiedział mi krzykiem,a moje oczy zostały niespodziewanie oślepione przez jaskrawe światło.
Mimowolnie zasłoniłem twarz ręką i zacząłem cofać się do tyłu,po chwili jednak zostając zatrzymany przez potężne potrząśnięcia moim ciałem…
-Przestań !-warknąłem i błyskawicznie podniosłem się do pozycji siedzącej,jednocześnie odpychając od siebie osobę,która potraktowała mnie w taki chamski sposób. Mój cudowny sen został przerwany.
-Co przestań ?! Nie Jared,skończyło się ciągłe głaskanie Cię po głowie. Tym razem przegiąłeś stary i to ostro. Widać,że w głowie ostro Ci się napierdoliło ! I obudź się wreszcie !-głos Shannona zazwyczaj spokojny z lekką chrypką,teraz brzmiał niczym u jakiegoś tyranu.
Rozchyliłem powieki i westchnąłem ciężko,spoglądając na brata.
-A więc co zrobiłem ? Znowu zeżarłem przez przypadek twoje płatki czy zaliczyłem pannę,którą ty chciałeś ?-zapytałem znudzonym głosem.
Shannon prychnął jedynie i rzucił w moim kierunku kolorowym czasopismem.
Zerknąłem na okładkę i uniosłem brwi w geście zdziwienia. Na pierwszej stronie widniało moje zdjęcie w objęciach ponętnej blondynki. Na samej górze widniał wielki nagłówek napisany dużymi literami: ,,Czy Jared Leto wreszcie się ustatkuje ?! Kolejna zdobycz czy jednak coś więcej ?”
-No Shannon przestań ! Przecież to tylko przelotna znajomość. Poznałem ją 4 dni temu na imprezie. Miło spędziliśmy czas i tyle.-mruknąłem pewnie i wygrzebałem się z pod miękkiej,satynowej pościeli.
-Jared do cholery,ja wszystko jestem w stanie zrozumieć,ale nie to,że ją upiłeś,a potem zgwałciłeś ! Ponoć wniosła już oskarżenie na Ciebie,a więc na twoim miejscu spodziewałbym się wkrótce policji !-warknął wściekle w odpowiedzi,jednocześnie mierząc nie spojrzeniem.-Wpakowałeś się w takie bagno,że aż szkoda gadać. Ale tym razem będziesz radził sobie sam.-dodał po chwili i po prostu wyszedł z mojego pokoju.
Przez moment wpatrywałem się jeszcze zaspanym spojrzeniem w dębowe drzwi,by po chwili z furią wymalowaną na twarzy,uderzyć w jeden z mebli stojących najbliżej mnie.
-Sam dam sobie radę,jeszcze się zdziwisz.-wyszeptałem do siebie,powoli znikając za drzwiami bogato zdobionej łazienki…


(Oczami Alrie)

-Cześć Mary,łącz mnie z Jordanem !-wkrzyknęłam już na samym wejściu do sekretariatu,szybko starając się dotrzeć do swojego gabinetu.
-Jasne. Na biurku masz wszystkie godziny,na które umówiłam Cię z klientami. A muszę przyznać,że jeden należy do szczególnych.-stwierdziła Mary z uśmiechem ,poprawiając pliki kartek leżących na biurku.
Zerknęłam na nią ze zdziwieniem i mocniej zacisnęłam dłonie na swojej torbie z laptopem.
-A mianowicie kogo masz na myśli ?-zapytałam ze spokojem w głosie,jednocześnie przejmując od kobiety kilka akt ze sprawami,które koniecznie dzisiaj musiałam opracować.
-Oj Alrie,zobaczysz. Ale na pewno Cię zaskoczy.-stwierdziła z rozbawieniem i jak gdyby nigdy nic,wróciła do swojej pracy.
Pokręciłam jedynie głową i weszłam do swojego gabinetu,który o tej porze dnia zawsze zalany był słońcem. Odstawiając torbę z laptopem i dokumentami które kończyłam opracowywać zeszłego wieczoru,doszło do mnie ciche pukanie do drzwi.
-Proszę !-powiedziałam dosyć głośno i szybko zasiadłam na swoim stałym miejscu za biurkiem,oczekując wejścia mojego ,,gościa”. Widząc jednak,że to tylko Eric,odetchnęłam cicho z ulgą i obdarzyłam go lekkim uśmiechem.
-Nie strasz mnie tak. Nie dość,że jestem grubo spóźniona,to jeszcze Mary nastraszyła mnie jakimś ,,wyjątkowym” klientem. Cholera,wykończę się kiedyś.-westchnęłam nerwowo,zerkając na swojego wspólnika.
Erica znałam od prawie 11 lat. Razem skończyliśmy szkołę średnią,potem studnia prawnicze,a teraz od ponad dwóch lat prowadziliśmy wspólnie kancelarię. Ta,wielu mówiło,że Eric nadawałby się na doskonałego partnera dla mnie. Ok,może i był przystojny,pomocny,dojrzały jak na dwudziestosiedmioletniego faceta,jednak traktowałam go tylko jak kumpla i nic poza tym. On poza tym chyba też nie wiązał ze mną zbyt dużych planów,więc nie musiałam zawracać sobie tym głowy.
-Przydałaby Ci się asystentka,a może asystent ? No wiesz,pomógłby Ci,może byś się zakochała,a wtedy od założenia rodziny dzieli Cię nie wielka droga.-Eric patrząc na moją zszokowaną miną,wybuchnął głośnym śmiechem.-Alrie,spokojnie,żartowałem. Wiem,że sama dasz sobie doskonale radę z znalezieniem faceta,ale może akurat to byłaby miłość od pierwszego wejrzenia.-dodał po chwili i oparł się lekko o moje biurko,wpatrując się we mnie niczym sroka w gnat.
Prychnęłam cicho i skrzyżowałam ręce na wysokości klatki piersiowej.
-Ta,no pewnie. Obiecywałam sobie i mam zamiar tego się nadal trzymać,że nigdy,ale to przenigdy nie zakocham się w żadnym ze swoim współpracowników,ani w kliencie. Choćby mnie kroili.-stwierdziłam dobitnie,mierząc go uważnie spojrzeniem.
Eric uniósł dłonie w obronnym geście i odłożył teczkę na biurko,którą przez cały czas trzymał kurczowo w ręce.
-Zobaczymy złotko. Miłej pracy.-puścił w moją stronę oczko i zniknął za drzwiami.
Pokręciłam głową i westchnęłam nerwowo,powoli uchylając okno. Czasami miałam po prostu dosyć mojego wspaniałego wspólnika. Jak niewieczne próby flirtu,to dziwne podchody żeby z kimś mnie zeswatać. Dobra,przyjaźniłam się z nim,ale tego jedynego chciałam znaleźć sobie sama.
-Alrie,masz Jordana na linii.-Mary tak jak błyskawicznie pojawiła się w drzwiach mojego gabinetu,tak szybko za nimi zniknęła.
-Dzięki !-odkrzyknęłam i prędko chwyciłam za słuchawkę.-Jordan ? Witaj,mówi Alrie Johnnson. Chciałam omówić najbliższy termin rozprawy Nicka Smith. Tak,dokładnie tego...
(…)
Dzień powoli chylił się ku końcowi. Zerkając na seledynowy zegarek na moim nadgarstku,westchnęłam ciężko i sennie. Jeszcze 2 godziny i wreszcie będę mogła wrócić do domu. Szczerze,to nie mogłam się doczekać,żeby wygodnie rozłożyć się na kanapie w swoim dziurawym dresie,zjeść lody z czekoladą i obejrzeć kolejny odcinek mojego ulubionego serialu. A może zaproszę do siebie Destiny i wreszcie oblejemy porządnie zdobycie przez nią pracy ? Tak,bycie prawniczką,wymagało wielu wyrzeczeń. Brak czasu dla rodziny,przyjaciół,a nawet samej siebie,bo nawet nie pamiętałam kiedy byłam po raz ostatni na jakiejś dobrej imprezie.
-Opanuj się Johnnson,przecież masz jeszcze pracę do zrobienia.-wyszeptałam sama do siebie,szybko podnosząc się z miejsca i podchodząc do jednego z regałów,aby znaleźć potrzebne dokumenty do obecnej sprawy,którą prowadziłam.
-Hej,Alrie,właśnie przyszedł ostatni twój klient i to ten ,,wyjątkowy”-Mary uśmiechnęła się pogodnie,niepewnie zerkając na mnie.-Wpuścić go,czy raczej przełożyć na jutro ? Tylko wiesz,jutro...
-Tak,jutro mam 4 rozprawy i z dobrze 15 klientów,nie musisz mi o tym przypominać. Wpuść go,chcę mieć te wszystkie dzisiejsze niespodzianki z głowy.-mruknęłam niechętnie,biorąc z półki czarny segregator i zaczynając powoli go przeglądać.
-Ok. Proszę,niech pan wejdzie.-brunetka przesunęła się i wpuściła nieznajomego do środka.
-A więc w czym mogę Panu pom...-przerwałam gwałtownie,gdy uniosłam wzrok i ujrzałam twarz mężczyzny.-O mój słodki boże.-przeszło przez moją głowę,jednak na zewnątrz starałam się zachować zimną krew i jak najbardziej kamienny wyraz twarzy.
_______
No i tak o to mamy kolejny rozdział. Jestem z niego średnio zadowolona,ale mam nadzieję,że akurat wam przypadnie do gustu. Dedykuje go jak zwykle Oli,jak i również Nicole. Naprawdę,obie jesteście dla mnie sporą motywacją do pisania i dzięki wielkie wam za to :D A co do końcówki,to jak myślicie,kto okazał się być tym ,,wyjątkowym" klientem ? xD
PS: Krótki opis i wygląd Erica,przyjaciela Alri,pod następną notką.